۩ Réunion ۩
Gdzie się pali książki, dojdzie w końcu do palenia ludzi.
Czy jestem w stanie powiedzieć jak to się wszystko zaczęło? Chyba tak. Tylko nie wiem, jak zacząć. Pewnie wszyscy powiedzieliby, żeby zrobić to od początku. To może opowiem wam tę historię... Historię mojej egzekucji. To, jak prawie umarłam z ręki znienawidzonego wampira.
Jednak nie pora o tym rozmawiać. To jest na samym końcu tej historii. Nienawidzę go, ale kiedy ona się skończy? Z jego lub moją śmiercią. Tego jest pewna.
Nazywam się Bonnie Bennett. Moi rodzice zginęli, a ja wychowałam się sama w Nowym Orleanie.Czy może być coś gorszego od powrotu do domu, gdzie leży twoja martwa rodzina? Tak. Wiadomość, że ten wampir nawet się nie pofatygował, aby im zadać jak najmniej cierpienia. Podobno uśmiechała się, jak ich zabijał. Chcę tylko zemsty, ale wiem, że nie mogę go zabić, bo zabiłabym swoich przyjaciół.
Pamiętam swój pierwszy dzień, gdy dołączałam do sabatu... To było dwa lata temu, a wtedy nawet nie pomyślałam, że to może się tak zakończyć. Wyśmiałabym osoby, które by mi to opowiedziały, a jednak to prawda.
"- Czy ty, Bonnie Bennett, jesteś gotowa na ryzyko, które przyniesie ci przynależenie do naszego sabatu? Czy rozumiesz wszystkie konsekwencje swoich czynów? - zapytała się starsza kobieta z siwymi, kręconymi włosami. Swoimi zamglonymi, zielonymi oczami obserwowała każdy najmniejszy ruch mulatki.
- Jestem gotowa na wszystko. Przysięgam swoją wierność...
- Jeśli nas zdradzisz, sama się wydasz Mikalesonowi. Uważaj, bo takiego spotkania nie przeżyjesz...
- Przysięgam na to spotkanie - odpowiedziała, a na jej ramieniu pojawił się czarny wzorek, który pokazywał jakieś dziwne litery. To był znak, że teraz należy do sabatu czarownic z Nowego Orleanu, który jest jednym z tych, którym się udało uciec ze szponów krwiożerczego wampira."
***
To na taki początek. Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale miałam za dużo na głowie. Postaram się to wszystko nadrobić xD
Pamiętam swój pierwszy dzień, gdy dołączałam do sabatu... To było dwa lata temu, a wtedy nawet nie pomyślałam, że to może się tak zakończyć. Wyśmiałabym osoby, które by mi to opowiedziały, a jednak to prawda.
"- Czy ty, Bonnie Bennett, jesteś gotowa na ryzyko, które przyniesie ci przynależenie do naszego sabatu? Czy rozumiesz wszystkie konsekwencje swoich czynów? - zapytała się starsza kobieta z siwymi, kręconymi włosami. Swoimi zamglonymi, zielonymi oczami obserwowała każdy najmniejszy ruch mulatki.
- Jestem gotowa na wszystko. Przysięgam swoją wierność...
- Jeśli nas zdradzisz, sama się wydasz Mikalesonowi. Uważaj, bo takiego spotkania nie przeżyjesz...
- Przysięgam na to spotkanie - odpowiedziała, a na jej ramieniu pojawił się czarny wzorek, który pokazywał jakieś dziwne litery. To był znak, że teraz należy do sabatu czarownic z Nowego Orleanu, który jest jednym z tych, którym się udało uciec ze szponów krwiożerczego wampira."
***
To na taki początek. Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale miałam za dużo na głowie. Postaram się to wszystko nadrobić xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz