niedziela, 19 stycznia 2014

Prolog

Kol:

     Usiadłem w fotelu z zamiarem napicia się whiskey. Sączyłem powoli jeden z moich ulubionych trunków, a po moich ustach błądzi złośliwy uśmieszek. Niby jestem "żywy" od kilku dni, ale nadal nie spotkałem tej całej wiedźmy. Powinienem jej podziękować, przynajmniej tak twierdzi moje rodzeństwo. Jednak za co? Za to, że wykorzystała to swoje czary-mary w dobrym celu? Chyba to jakiś żart.
     Wstałem, odkładając pustą już szklankę na stół. Przeciągnąłem się z leniwym uśmiechem na ustach. Czas wybrać się do baru i zjeść coś pożywnego. Czego się nie robi dla przedłużenia gatunku...
- Kol! - usłyszałem wrzask mojej najukochańszej siostry, gdy stałem już w drzwiach. Westchnąłem głośno i się odwróciłem.
- Czego?
- Jedziemy wybrać dom dla nas... Znalazłam jakiegoś fajnego architekta w Nowym Orleanie. Także rusz ten swój antyczny zadek i jedziemy - powiedziała i wyszła, oczekując, że za nią pójdę. W sumie, to nie głupi pomysł, bo nie chcę słuchać jak mój straszy brat podrywa tę całą blondynę i nikt nie będzie się czepiał mojego zachowania.


Bonnie:

 
     Gdyby nie Caroline, teraz nasze miasto byłoby bezpieczne. Ale nie, ja musiałam jej posłuchać i musiałam wskrzesić wszystkich pierwotnych. A dodatkowo zobaczyła jak się zawahałam, gdy miałam przywrócić do żywych Kola! Jeszcze bezczelnie mi z tego powodu dogryzała. Nienawidzę czegoś takiego. Niby raz się do niego uśmiechnęłam, ale to było raz! A to, że wzbudza we mnie jakieś dziwne emocje, to nie moja wina. 
     Prychnęłam, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Jeszcze teraz nikt mi nie daje spokoju. Chociaż  to Rebekah, więc pewnie chce gdzieś wyjść. Po tym jak jej bracia wrócili, zrobiła się dla nas nadzwyczaj miła. 


✉ Rebekah ✉: Jutro wieczorem jest u mnie spotkanie. Musisz przyjść, bo będzie Elena i Care, niestety, będą moi bracia, ale raczej nie będą nam przeszkadzać. Do zobaczenia. 


     Uśmiechnęłam się, widząc tę wiadomość. Przynajmniej ona potrafi poprawić mi humor. Mimo że kiedyś jej szczerze nienawidziłam, to jak tak dalej pójdzie, to będzie naszą przyjaciółką, jeśli już nie można jej do tego grona zaliczyć.


2 komentarze:

  1. świetne jak reszta twoich blogów, kolejny twój blog który uwielbiam ♥ ♥
    będę cię śledzić ;)
    Życze weny, pomysłów, ciepełka i dobrych ocen :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne. Podoba mi się. Szczególnie Kol. Od razu po wskrzeszeniu isć do baru, to do niego podobne. No i oczywiscie Klaroline, czyżby się cos kroiło mięczy nimi? Wiem, że to opowiadanie na pewno mi się spodoba.
    http://klaus-mikaelson-opowiadanie.blogspot.com
    liczę na twoją opinię!

    OdpowiedzUsuń